HISTORIA PARAFII

Informacje z dawnych kronik



Chwałowicka parafia dysponuje kronikami autorstwa  niegdysiejszych proboszczów. Najstarsze zapiski sięgają lat dwudziestych ubiegłego wieku, kiedy to parafia powstawała. Odczytywanie tych zapisów jest nieco skomplikowane, ze względu na różny charakter pisma ich autorów. Poniższa relacja z próby odczytania najstarszych fragmentów kroniki może być skażona błędami, zwłaszcza tymi dotyczącymi nazwisk. Mimo to, wydaje się, że warto wspomniane próby podjąć, bo tylko wtedy istnieje szansa, że mieszkańcy Chwałowic zweryfikują ewentualne nieścisłości.

 

Kronika parafialna rozpoczyna się od opisu krótkiej historii właścicieli dóbr ziemskich w Chwałowicach. Z zapisów wynika, że właścicieli było kilku w jednym czasie. Należał do nich, między innymi, niejaki Fistens. Oprócz ziemi w Chwałowicach istniał  folwarku, na terenie którego znajduje się obecnie kopalnia. Teren ten kiedyś należał do trzech właścicieli żydowskich; Reifa, Reicha i Neumana. Z czasem większość terenów kupił książę Guido von Donnersmarck i w roku 1907 powstała kopalnia, a około 1911 osiedle domów robotniczych. W kronice są zawarte informacje o liczbie mieszkańców w roku 1885. Okazuje się, że Chwałowice były wtedy małą wioską składającą się z 75 domów, zazwyczaj drewnianych i krytych strzechą ,w których mieszkały 504 osoby, z których większość była polskimi katolikami, a jedynie 12 osób reprezentowało wyznanie protestanckie. Na początku wieku XX, kiedy w miejscowości pojawiła się kopalnia, liczba ludności zwiększyła się blisko dziesięciokrotnie, do 5 tysięcy. W miejscowości osiedlili się nowi górnicy wraz z rodzinami, a pochodzili  z najróżniejszych regionów Górnego Śląska, na przykład z czeskiej dzisiaj Karwiny.

 

 Gwałtowny wzrost mieszkańców sprawił, że pojawiła się potrzeba zbudowania budynku sakralnego. Pierwszym z nich była kaplica, zbudowana na polu Antoniego Ochojskiego. Stoi ona po dziś dzień na ulicy Kupieckiej. Poświęcono ją w roku 1896 . Zleceniodawcą jej budowy byli mieszkańcy reprezentowani przez gminę, która zadłużyła się wtedy na kwotę 200 marek niemieckich. Kronika mówi o znajdujących się wewnątrz dwóch obrazach -św. Floriana i Matki Boskiej.

 

Mieszkańcy Chwałowic od zawsze byli związani z parafią rybnicką, lecz w 1899 decyzją władz kościelnych zaczęli stanowić element parafii jankowickiej. Zasługą tamtejszego proboszcza, księdza Artura Spielvogla, były nabożeństwa niedzielne w kopalnianej cechowni, w której pojawił się obraz św. Barbary i fisharmonia. Zarząd kopalni wypożyczył wtedy księżom ornaty i kielichy. Z parafii jankowickiej powołano w 1923 roku wikarego Pawła Wycisło do stworzenia parafii w Chwałowcach. Wyżej wspomniany ksiądz zamieszkał w nowej szkole, co z czasem rodziło konflikty z jej dyrekcją, jako że ta zabiegała o mieszkania dla nauczycieli. Kronika wielokrotnie używa określeń nowa i stara szkoła. Nowa - dotyczy zapewne budynku  SP 13, stara zaś - budynku w którym obecnie znajduje się urząd miar i wag, na zbiegu ulic 1 mja i Kupieckiej.

 

Budowa kościoła parafialnego została poprzedzona wizytą księdza biskupa Augustyna Hlonda, 21 kwietnia 1925 i była ona  poświęcona zachęcaniu mieszkańców do działania. Warto zaznaczyć, że krótko po tej wizycie ksiądz biskup został prymasem Polski. 1 sierpnia 1925 roku pojawiła się decyzja o budowie kościoła, którego budowę ukończona w 1928 roku. Zanim do tego jednak doszło, w parafii pojawił się nowy proboszcz, Jan Śliwka, którego zasługą jest doprowadzenie projektu budowy świątyni do końca. Poprzedni proboszcz, ksiądz Paweł Wycisło,  był człowiekiem 'wielkiej łagodności'. Kronikarz pisze, że  tę cechę charakteru wykorzystywano 'do pożyczania pieniędzy, na zwrot których jeszcze do dzisiaj czeka'. Ksiądz Wycisło przez cały okres bytności w Chwałowicach borykał się z konfliktami z częścią władz samorządowych oraz z p. Alicją, która nie chciała oddać budynku starej szkoły. Poza tym, były dla niego trudne problemy społeczne, które musiały się pojawić w miejscowości, której ludność w ciągu kilku lat zwiększyła się dziesięciokrotnie. Kronikarz pisze, że ksiądz Wycisło 'wskutek swej łagodności nie doznał większych przykrości, ale w protokołach wizytacyjnych żali się na obojętność religijną, słabe uczęszczanie do kościoła, brak ofiarności, a także  na agitację komunistyczną i socjalistyczną'. Mimo tych przeszkód księdzu Wyciśle udało się pozyskać grunt pod budowę świątyni, na co zgodę wyraziła rada gminna w osobach Ludwika Tendery, Teodora Kuli, Piotra Mencla, Ulricha, Kiełkowskiego, Mulerowej i Juliusza Wojaczka. Oprócz tego w Chwałowicach pojawił się cmentarz na gruncie Wincentego Motyki, rolnika z Boguszowic i polu wdowy Węgrzykowej. Droga prowadząca do cmentarza została przekazana przez Franciszka Kulę, który w zamian otrzymał funkcję grabarza. Od stycznia 1925 roku gmina otrzymała prawo użytkowania nekropolii. Mimo tylu sukcesów, ksiądz Wycisło powitał chyba z ulgą przenosiny do nowej parafii w Pogrzebieniu. Drugi proboszcz parafii chwałowickiej, pochodzący z Mikołowa, ksiądz Śliwka, zajął się budową świątyni od roku 1926. Miał wtedy 39 lat.  Mimo życzliwości ludzi i rady, ksiądz Śliwka borykał się niemieckim nacjonalizmem. Pisze, że 'trudności były niesłychane. Największą przeszkodą był sam naczelnik gminy, który mimo najlepszych chęci był chwiejny, słaby i uległy swojemu sekretarzowi, Drendzie, człowiekowi nadzwyczaj zdolnemu i przebiegłemu, ale również podstępnemu, a wrogo nastawionemu kościołowi i duchowieństwu. Był on usposobienia niemieckiego, a nawet silnie podejrzanego o przynależność do Volksbundu' ( czyli niemieckiej organizacji nacjonalistycznej).

 

Ksiądz Śliwka ukończył szczęśliwie budowę kościoła i doczekał się ulicy swego imienia.

 

Czego nas mogą nauczyć kroniki parafialne Chwałowic?

Rzeczy ciekawych, na przykład o gwałtownym przyroście ludności, czy wiedzy o tym, że łagodny charakter i pożyczanie pieniędzy nie idą w parze. Prawdziwa mądrość jaka się wyłania z kart kronik jest jednak większa. Kościół zawsze jest znakiem sprzeciwu, który narusza zastane interesy, lecz z łaski Pana Boga potrafi przetrwać najprzeróżniejsze zawirowania społeczne i polityczne. Mieszkanie  św. Tereski w Chwałowicach ma się dobrze, czego nie można powiedzieć o niemieckim nacjonalizmie i komunistycznym szaleństwie. Historia chwałowickiej parafii potwierdza ewangeliczną prawdę o Kościele,  którego 'bramy piekielne nie zmogą', że Dawid może wygrać z Goliatem i że fundament na skale jest o wiele lepszy od tego na piasku.

 

Tak na marginesie - wzgórze na którym znajduję się budynek kościelny jest ciągle przez wielu mieszkańców nazywane Goldbergiem -Złotą Górą.

 

Jan Krajczok

 




Zapamiętaj mnie (90 dni)

Aby uzyskać dane do logowania zadzwoń: 32 733-39-42