LUDZIE CHWAŁOWIC
Jerzy Malcher - chwałowicki nauczyciel Jamesa Bonda
Językowe umiejętności brytyjskich agentów są nabywane po dziś dzień w departamencie ministerstwa obrony, który został stworzony przez Jerzego Malchera, mieszkańca Chwałowic. Kiedy, po wojnie, ów departament powoływano do życia, grupa jego twórców składała się z przeszło 70 najlepszych językoznawców z Wysp Brytyjskich. Anglicy nie kwapili się z powierzeniem kierownictwa zespołu Jerzemu Malcherowi, ale na pytania o to czy można go zastąpić kimś lepszym, odpowiadało głuche milczenie. Nikt z Polaków nie zrobił większej kariery w Wielkiej Brytanii niż on. Dokonania Jerzego Malchera zostały uhonorowane przez królową Elżbietę II Orderem Imperium Brytyjskiego, a londyńscy naukowcy przyznali mu tytuł naukowy.
Jerzy Malcher urodził się w lipcu 1914 roku w chwałowickich familokach. Jego matka – Maria była pielęgniarką w rybnickim szpitalu, a ojciec Józef służył jako żołnierz w gwardii przybocznej cesarza Wilhelma i walczył na frontach I wojny światowej, po czym pracował w szybie wyciągowym dzisiejszej kopalni „Chwałowice”. Chwałowicki nauczyciel Jamesa Bonda był harcerzem, uczniem dzisiejszego liceum im. Powstańców Śląskich i absolwentem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Szybko awansował w strukturach polskiej administracji. Powierzono mu pracę w konsulacie w Lipsku, ale wybuch wojny sprawił, że jako żołnierz walczył w wojnie obronnej 1939 roku, aż do ostatnich dni jej trwania, czyli do bitwy pod Kockiem. Ranny trafił do niemieckiej niewoli, po czym uciekł na Węgry. Stamtąd, jako tajny kurier, przemycił do okupowanej Polski 10 milionów złotych, które umożliwiły powstanie Szarych Szeregów. Walczył z Francuzami przeciwko Niemcom, a kiedy ci pierwsi uciekali po klęsce do Anglii - był z nimi. I wtedy właśnie nastąpił przełomowy moment w życiu Jerzego Malchera.
Podczas ewakuacji okazało się jak przydatna jest jednoczesna znajomość języków francuskiego i angielskiego. Brytyjscy oficerowie przekazali informację o utalentowanym Polaku swoim przełożonym, którzy wraz z polskim dowództwem wysłali chwałowiczanina na kurs cichociemnych – elitarnej jednostki 300 polskich komandosów. Szybko zauważono jednak, że talenty organizacyjne Jerzego Malchera byłyby utracone, gdyby powierzyć mu jedynie misje dywersyjne. Skierowano go do Afryki Północnej, gdzie Anglicy mieli w niewoli tysiące jeńców niemieckich pochodzących z ziem wcielonych do Rzeszy. Malcher zajmował się ich weryfikacją i przerzucaniem do sił alianckich, w większości do armii generała W. Andersa. To między innymi ci żołnierze zdobywali później wzgórza Monte Cassino. Niemieccy jeńcy ze Śląska, Pomorza, Wielkopolski i Mazur ufali Malcherowi, bo był swój. Warto pamiętać, że jeńcy mieli do wyboru albo walczyć po stronie aliantów, albo doczekać końca wojny w obozach jenieckich. Większość wybrała to pierwsze. Według luźnych szacunków żołnierzy Wehrmachtu z polskim obywatelstwem było około miliona i ich przerzucenie do sił alianckich miało fundamentalne znaczenie dla losów wojny.
Jerzy Malcher osiadł na stałe w Wielkiej Brytanii. Po przejściu na emeryturę zaczął pisać książki. Jedna z nich dotyczyła ludobójstwa na Polakach dokonanego przez Niemców i Rosjan. Był wierny do końca swoich dni Bogu, ojczyźnie i bliskim. Chwałowice mogą być dumne, ze wydały takiego człowieka.
Opracował: Jan Krajczok