LUDZIE CHWAŁOWIC

Anna Stefek i Konrad Brachman



        
                                          Anna Stefek,   Alfred Tkocz   i   Konrad Brachman z żoną

 

        Anna Stefek, mając 24 lata,  zmarła z wycieńczenia w obozie koncentracyjnym Auschwitz- Birkenau 25 października 1943 roku. Na jej ręku był wytatuowany numer obozowy 227673.

 

W ostatnich chwilach jej życia towarzyszyła jej Janina Tkocz, z którą Anna przyjaźniła się w Chwałowicach i która miała zostać jej szwagierką, ponieważ jej brat, Alfred Tkocz był narzeczonym Anny Stefek.

 

Alfred, nauczyciel, harcerz i kapitan podziemnej Armii Krajowej zginął w tym samym obozie w 1944 na krótko przed wyzwoleniem go przez Armię Czerwoną.

 

Anna Stefek była córką chwałowickiego sztygara w przedwojennej kopalni Donnersmarck.

Jej ojciec był jednym z dwóch Polaków w kadrze kierowniczej zakładu zdominowanego przez  Niemców. Anna Stefek ukończyła przed wojną urszulańską szkołę średnią, jak również muzyczną. Była przyboczną chwałowickiej drużyny żeńskiej imienia królowej Jadwigi. We wrześniu 1939 brała udział w obronie miasta w ramach harcerskich oddziałów pomocniczych. Po zajęciu miasta przez Niemców jej ojciec został pozbawiony pracy i rodzina przeniosła się do cieszyńskich Marklowic. Tam Anna współtworzyła tajną organizację Szarych Szeregów, redagowała i kolportowała chwałowickie pismo podziemne „Zryw”, a także ukrywała ludzi ściganych przez gestapo. Była również członkiem ZWZ/AK w ramach której prowadziła pracę łączniczki z ruchem oporu Generalnej Guberni. Została aresztowana w kwietniu 1940 roku.

 

W tym samym obozie przebywał również Konrad Brachman,  powiązany rodzinnie z Anną Stefek, która była  siostrzenicą  jego żony, Emilii Poczęsnej. Konrad Brachman miał więcej szczęścia niż córka chwałowickiego nadsztygara. Do obozu koncentracyjnego dostał się wraz z jednym z pierwszych transportów. Na jego ręku wytatuowano numer 1269. Powodem jego osadzenia w obozie  była przynależność do polskiego harcerstwa i zawód nauczycielski. Konrad Brachman był ostatnim przedwojennym drużynowym w Chwałowicach. W obozie pomogło mu niemiecko brzmiące nazwisko. Jeden ze strażników więziennych, urodzony w Monachium, nosił takie samo, co stało się źródłem jego sympatii do chwałowickiego więźnia. Jej owocem było przeniesienie Konrada Brachmana do lżejszej  pracy  przy przepisywaniu dokumentów w lokalnym biurze obozowym. Z czasem, wskutek zabiegów rodziny, Konradowi Brachmanowi udało się wyjść z obozu. Było to w roku 1942. Po powrocie do domu, wskutek nakazu władz okupacyjnych, pracował w kopalni w Szczygłowicach. Konrad Brachman szczęśliwie przeżył wojnę, po której zajął się tworzeniem administracji w Chwałowicach, odtwarzaniem harcerstwa i tworzeniem szkoły zawodowej dla górników w Jankowicach.




Zapamiętaj mnie (90 dni)

Aby uzyskać dane do logowania zadzwoń: 32 733-39-42